Nigdy do tej pory nie zwracałam większej uwagi na tego typu kosmetyki i nie miałam co do nich specjalnych wymagań , ale o tym wspomnieć muszę... Na równi go kocham jak i nienawidzę, a wszystko to za sprawą jednego elementu składowego- zapachu
Kiedy żel trafił w moje ręce pozwoliłam sobie na natychmiastowe zapoznanie się z walorami zapachowymi , gdyż w przypadku żeli jest to dla mnie główny wyznacznik.
Wywąchałam go dokładnie i doszłam do następujących wniosków : "Jeszcze, jeszcze". Byłam żądna zarówno tej słodyczy jak i cytrusów. To była taka orzeźwiająca zapachowa bomba.
Wieczorem nastawiona na długi relaks przystosowałam łazienkę na potrzeby relaksu tylko z nim...
( tak, często gęsto stosuję żele jako płyny do kąpieli i żel jednocześnie) Wlałam odpowiednią wg mnie porcyjkę do wanny , a także nałożyłam żel na ciało w wiadomym celu. Nie przewidziałam jednego- totalnej katastrofy... Zapach, który w buteleczce zawładnął moimi zmysłami w kontakcie ze skórą i wodą śmierdział. Nigdy przy żadnym z żeli nie było mi tak niedobrze jak przy tym osobniku. Porównałabym go do maski jajecznej z odrobiną sztucznej pomarańczki.Konsystencja nawet by się zgadzała, bo żel ma konsystencję zgęstniałego białka lub glutowatej galarety- jak kto woli.
Podejmowałam kilka prób, ale każda z nich kończyła się fiaskiem.Koniec końców dałam sobie spokój i obecnie zużywam go w maciupeńkich ilościach jako płyn do mycia podłóg, bo wtedy aż tak nie wonia...
I powiem szczerze, że jestem cholernie ciekawa innych wersji zapachowych, a z drugiej strony nie wiem czy jest sens być aż tak sadystyczną względem siebie samej?!
Używałyście? Jakie są Wasze wrażenia?