Życiowe stresy i smutki zaowocowały. Sytuacja się uspokoiła, ale trzeba było sobie jakoś zrekompensować tych kilka złych dni. Skupiłam się na zakupach. Po kilka drobnostek... biorąc pod uwagę całość jednak trochę się tego nazbierało. Zacznę może od kosmetyków, bo... najłatwiej.
W Wispolu nie byłam już dawno, bardzo dawno. Przyzwyczajona do Rossmanna zapomniałam już jak to jest gdy co chwilę ktoś podchodzi i proponuję pomoc w doborze kosmetyków. Mnie osobiście z lekka to irytuje, ale wiem, że taka a nie inna polityka sprzedażowa nie jest winą ekspedientek. Poza tym życie pokazuje, że wielu osobom taka pomoc jest niezbędna. Do maski Kallos , którą zakupiłam niedawno dobrałam sobie szampon z tej samej firmy, ale jak widać innej serii. Póki co czeka w kolejce- jego koszt w promocji wynosił 3,99zł.
Deo do stóp oraz do obuwia firmy Beauty Formulas zakupiłam po tym jak te rossmannowskie zaczęły męczyć mnie zapachem. Na szczęście te nie są aż tak duszące. Koszt każdego to ok14zł.
Hennę z Venity w kolorze Czarnej Wiśni, która mam już zresztą na włosach, zakupiłam również w Wispolu. Ta jaśniejsza- Wiśniowa- to zakup z lokalnego sklepu. Dzięki posiadaniu dwóch różnych egzemplarzy zauważyłam, że zmieniono formułę. W nowej wersji skład jest mocno rozbudowany za sprawą dodania sporej ilości pigmentów/barwników. Przyznam szczerze, że pchnęło mnie to w kierunku przemyśleń o naturalnej hennie. Niestety te okazy na które miałam ochotę zostały chwilowo wyprzedane, a na Khadi jakoś specjalnie nie mam ochoty. Uzupełniłam maseczkowe braki. Prócz tego co na zdjęciu trafiły do mnie jeszcze biedronkowe Algi w proszku. Ostatnio dogadzam swojej buźce i mam nadzieję, że to doceni;)

Plastry Kinoki- zaczęłam kurację oczyszczającą organizm, o czym zresztą kiedyś coś napiszę. W ramach jej wsparcia i podtrzymania późniejszych efektów postanowiłam je wypróbować . Przekonam się za miesiąc czy coś się zmienia i czy na lepsze;) Dobrałam sobie do zamówienie spinkę do koka ( nie tą o której marzę niestety), ale okazała się jeszcze zbyt duża jak na moje kudełki. Muszę zaczekać, aż trochę podrosną. Plastra na nas nawet nie komentuję. Miałam go już kiedyś i nie przyniósł efektów. I zupełnie nie wiem jakim sposobem trafił ponownie do mojego zakupowego koszyka. Wprawne oko wypatrzy miniaturową wersję Seche Vite... Uległam pomimo sceptycznego nastawienia. I muszę przyznać , że od razu zabrałam się za mani z jego użyciem , bo byłam ciekawa jak z tym szybkim wysychaniem. Pod tym względem działa i czuję, że może to być jeden z tych produktów do których zapałam miłością.

W ubraniach postawiłam na klasykę- czerń. Bluzka z pierwszego zdjęcia nie prezentuje się zbyt okazale. Można ja jednak nosić na dwa sposoby: jako luźno opadającą albo przewiązaną paskiem w talii - wtedy udaje wersję z baskinką. Legginsy z kieszeniami- ot zwyklaczki.Każde za 14,99zł

Bokserka w paski również z allegro miała być w rozmiarze s/m, a według sprzedawcy nawet zakrawała o uniwersalny.Szkoda, że zamówiłam tylko jedną, bo po przymierzeniu okazało się, że jak nic jest to xs. Dawno nie miałam tak fajnie dopasowanej i ładnie wykrojonej prostej bluzki.A i cena śmieszna , bo zaledwie 5.99zł. W niedzielę podczas wizyty na lodach w Grycanie znajdującym się w jednym z rzeszowskich centrów handlowych skusiłam się na szybką wizytę w H&M gdzie trwają wyprzedaże. Sporo ubrań wpadło mi w oko, ale niestety tylko nieliczne były w rozmiarze xs. Wzięłam więc dłuższą żółtą bokserkę przeceniona z 19,90 na 10zł. Do nej dobrałam czarne skinny ze zdobieniem wzdłuż nogawki z 159,90 na 20zł. Ceny w oryginale bez watpienia nie są warte, ale za 20zł żal było nie wziąć ;P
No i ostatni zakup. Koturny z allegro rzecz jasna - kosztowały ok 20zł. Bałam się trochę, że będą nieco tandetne, ale po otrzymaniu i zmierzeniu przepadłam zupełnie...
I to by było na tyle;) Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tą tematyką. Od jutra mam zamiar wrócić do normalnego pisania.
Całuję;*