Mam wrażenie , że podobny post gościł tu w zeszłym roku- ostatnio. Nie mam serca do robienia zdjęć zużytym kosmetykom, a tym bardziej do przechowywania tych biednych opuszczonych opakowań.
Udało mi się jednak zrobić porządki kosmetyczne i wyszło na to, że pustych opakowań jest całkiem sporo. Królują kosmetyki do włosów, których faktycznie używam teraz sporo, trochę pielęgnacji i o dziwo ( lub jak kto woli i jak to mówi jeden z uczestników kursu " o pani" ) kilka kosmetyków do twarzy.
WŁOSY
Jeśli chodzi o pielęgnację włosów prym wiedzie Pilomax, a właściwie wiódł, bo niewiele z kosmetyków tej firmy mi jeszcze zostało.
1. Szampon WAX DAILY do włosów ciemnych ( Laboratorium Pilomax) nie spisał się u mnie najlepiej. Włosy po jego umyciu były szorstkie i ogólnie przypominały miotłę. Zużywałam z prawdziwą udręką i często gęsto mieszałam go z innymi szamponami bądź najzwyczajniej myłam nim podłogi ;p
2 i 3. To kolejno odżywki w spray'u Regenerująca do włosów ciemnych oraz Daily Mist do włosów ciemnych ( Laboratorium Pilomax). Obu używałam zamiennie po umyciu włosów , ponieważ pomagały mi w ich bezproblemowym rozczesywaniu. Dopiero przy okazji tego denka zauważyłam, że pomimo innej szaty graficznej i pochodzenia z dwóch różnych serii kosmetycznych Pilomaxu, mają one identyczne składy. Ciekawe czy procentowo również tak samo się to rozkłada?!
4.Szampon regenerujący do włosów jasnych (Laboratorium Pilomax) zużyłam szybko, bo 70ml pojemności nie jest jakoś obłędnie wydajne. Nie powodował u mnie żadnych "skutków ubocznych " jeżeli chodzi o włosy i skórę głowy. Nie radził sobie jedynie ze zmywaniem oleistych maseczek.
5.Maseczka regenerująca do włosów jasnych (Laboratorium Pilomax). Podobnie jak szampon pojemność wynosiła 70ml, więc niespecjalnie długo cieszyłam się jej posiadaniem. Wygładzała włosy i nadawała im miękkości. Nie obciążała.
6.Odżywka do włosów zniszczonych , cienkich, bez objętości Wax Express ( Laboratorium Pilomax). W końcu coś o konkretnej pojemności , bo 250ml. Przyjemna w użytkowaniu tuba,mieszcząca kosmetyk o średnio gęstej konsystencji. Włosy po jej użyciu były miękkie, ale nie jestem przekonana co do tego, by była sobie w stanie poradzić z naprawdę zniszczonymi włosami,
7.Szampon upiększający Nutri-Gloss Cristal (Elseve; L'oreal). Obawiałam się poczatkowo drobinek w nim zanurzonych , bo jednak tego typu połysk nie jest tym czego szukam, ale wypłukują się one z włosów bezproblemowo. Dobrze wymywa wszelkie mazidła włosowe, jest wydajny przez to, że dobrze się pieni. Całkiem przyjemny kosmetyk do codziennego użycia.
8 i 9 to kolejno szampon i żel z Natura Siberica. Po saszetkowych pojemnościach nie bardzo można się wypowiedzieć na jakikolwiek temat , ale jedyne co mogę, to przyznać rację, że obydwa kosmetyki przyjemnie pachną.
CIAŁO
1. Żel Playboy w męskiej wersji. Używałam razem z TŻ-em o czym on nie wie...;) Ale miał taki przyjemny zapach ;)
2. Jardins du Monde Cytryna z Meksyku ( Yves Rocher) pachnie obłędnie (rozetrzyjcie w dłoni liśc cytryny i będziecie wiedzieć o co chodzi).Soczysty aromat wyczuwalny jest jednak jedynie pod prysznicem . Nie utrzymuje się na ciele. Pomimo małych pojemności , żele te są dość wydajne.
3.Oceania Aromatic Poziomka& winogrono pojawia się u mnie kolejny raz. Ta wersja zapachowa najbardziej przypadła mi do gustu.Dobrze myje, przyjemnie pachnie i śmiesznie mało kosztuję , bo niecałe 3zł/500ml. Dostępny jest w sieci sklepów Biedronka.
4. LactaMed Zel do higieny intymnej (Dermapharm; Eveline Cosmetics) Sceptycznie podchodzę do pielęgnacji z tej firmy , ale żel spisał się na 5. Wersja którą zużywałam była przeznaczona na "podrażnienia i upławy". Co do podrażnień żel wybawił mnie od cierpienia w ciągu zaledwie 3 dni.Jeśli zajdzie potrzeba sięgnę z pewnością po kolejne opakowanie. Jedyne na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że żel powinien być stosowany tylko w okresie gdy faktycznie mamy jakiś problem intymny.
5. Złoty peeling-masaż drenujący z kofeiną Slim Extreme 4D ( Eveline Cosmetics) . To moje drugie opakowanie , które trafiło do mnie w ramach testów. Niestety kosmetyk ten nie podbił mojego serca, chociaż drobiny peelingujące ma przyzwoite.Nie siadł mi zupełnie jego zapach.
TWARZ
1.Krem ochronny Sopot Spa (Ziaja) - przyjemna, lekka konsystencja , która szybko się wchłania. Dobrze współgra z kolorówką. Nie zauważyłam jednak , by jakoś fenomenalnie nawilżał, a takie jest jedno z jego zadań.
2. Wygładzający krem z transdemalnym kwasem hialuronowym (Soraya). To już drugie opakowanie jakie zużyłam. W połączeniu z serum z tej samej serii czyni u mnie cuda;) Nawilża, wygładza, nie powoduje wyprysków. Sama jestem zaskoczona, że przy moim "mieszańcu" spisuje się tak dobrze;)
3. Oczyszczający żel Liście Manuka (Ziaja). Robiłam sobie co do niego spore nadzieje i generalnie nie zawiódł mnie. Jednak chociaż posiadam cerę mieszaną nie mogłam go stosować na strefę T częściej niż co 2 dzień, bo mocno wysuszał skórę.Zapach jak najbardziej mi się podobał.
4. Serum przeciwzmarszczkowe (Soraya) zużywała je moja mama więc jej opinia niebawem pojawi się na blogu. Sama mogę wypowiedzieć się jedynie co do zapachu, który mnie urzekł. Dawno nie wąchałam nic równie przyjemnego.
5. Matujący fluid korygujący Nude ( Celia). 30ml zakupiłam w Biedronce, gdzie przez pewien czas były dostępne. Mój kolor to 01ecri. Fluid zaskoczył mnie swoją jakością i przyznam szczerze, że przez ostatni miesiąc nie rozstawałam się z nim ani na krok. Szkoda , że już się skończył... Ale gdy tylko ponownie na niego trafię.... ;)
6. Chusteczki nawilżane Shmaker - chusteczki jak chusteczki.Koszt ok 1.50
7 i 8 Próbka maseczki Natura Siberica i kremu CC (kolastyna). Oba kosmetyki mnie zaciekawiły i póki co zapachowo przypadły mi do gustu. Krem zaskakująco dobrze wyrównuje koloryt i być może skuszę się na pełną jego wersję.
Chyba nigdy aż tak nie rozpisałam się na temat produktów, których już nie mam;)
Miłej lektury;)