Moja wersja makijażu nie emanuje z każdej strony miłością. Jest to jednak taki look w jakim mogłabym się wybrać na randkę, chociaż z fioletem nieustannie się oswajam. Ponieważ nie miałam w swoich zbiorach kosmetycznych tutaj w UK nic "lżejszego" z kolorówki musiałam zrobić małe zakupy w funciaku rzecz jasna. Ale tym co kupiłam pochwalę się pod koniec posta. Teraz czas na prezentacje mnie w podobno romantycznym wydaniu.
Zdjęcia robione przy dwóch różnych światłach co zresztą widać...
A teraz przejdźmy do rzeczy. Tym razem w makijażu jak już wspomniałam zagościły nowości. Skusiłam się m.in na kuleczki brązujące, , kremowy cień CK w kolorze gold velvet, shimmer od Rimmela z linii Wake me up - kolor 003 peach glow. A na zdjęciu widoczny jest również lakier obok którego nie mogłam przejść obojętnie. Jest to kilkuetapowy zestaw który w ostatecznym efekcie ma nadać paznokciom wygląd żelowych bez użycia lampy. Dzisiaj wieczorem pierwsza próba. Póki co zdecydowałam się na neutralny kolor, ponieważ nic wyskokowego do pracy nosić nie mogę...
Z niecierpliwością czekam na podsumowanie tego tygodnia na blogu Pauliny, bo jak znam życie będzie bardzo zaskakująco i zróżnicowanie.