Historia z tych, co zdarzyły się jednak nie tak dawno temu. A biorąc pod uwagę wciąż młody wiek uczestników całego zdarzenia, można śmiało rzec, że miała miejsce współcześnie.No może kilkanaście lat wstecz, ale nie bądźmy aż tacy drobiazgowi...
Spotkała go pierwszy raz w szkole podstawowej. Działo się to jeszcze latach, gdy rowerowe wycieczki do pobliskiej miejscowości wzbudzały w uczniach głęboki entuzjazm. Była właśnie podczas jednej ze znienawidzonych lekcji wf i wtem ujrzała jego... Trochę sobie śmieszkuję, ale nie do końca, bo faktycznie wtedy pierwszy raz zobaczyłam swojego obecnego męża. Każde z nas przeżywało jednak mający nastąpić niedługo etap - gimnazjum. Jedyne dobre, co wspominam z tego okresu to koniec trzeciej klasy i myśl, że nie będę musiała tam wrócić. Pierwsze dwa lata spędzili na pisaniu (należy pamiętać, że był to okres, gdy GG przeżywało swój złoty wiek), by w końcu ostatni rok nauki zmusił tych dwoje do kolejnego kroku... Czternaście lat razem zleciało jak jeden dzień, a w tzw. międzyczasie on postanowił zapuścić brodę...
I tu przechodzimy do smutniejszej części historii, bo chociaż ona próbowała i wciąż podrzucała mu nowe kosmetyki do pielęgnacji, to jednak on nie dał się ponieść barberskiej fascynacji. Nie stał się "współczesnym drwalem", który pół dnia zamiast w lesie, spędza przed lustrem. Chciała się już poddać, ale ostatkiem sił kliknęła na jedną rzecz z całej masy ciekawego asortymentu. Kolejnego dnia historia nabrała tempa, bo w drzwiach pojawił się kurier z pudełkiem. Postanowiła, że pierwsze sama dokona selekcji. Wyjęła urocze zawiniątko, by w chwilę później trzymać w dłoniach szklaną butelkę z zaskakującą zawartością...Gdyby to była bajka, to śmiało mogłabym określić ją mianem eliksiru miłości. Odkręciła delikatnie i ulała na dłoń odrobinę z ciekawości - jak to kobieta. W chwilę później po domu niczym magiczna mgła rozszedł się zapach drzewa i tajemniczych przypraw. Obiecała sobie, że każdego dnia natrętnie będzie przypominać mu o potrzebie użycia balsamu. Okazało się jednak, że zapach uwiódł nie tylko ją, i ostatecznie działanie to nie było potrzebne. Teraz oboje trwają w szczęściu pachnącym szafranem i cedrem.
BALSAM DO BRODY Z DRZEWEM I PRZYPRAWAMI...
to jedna z licznych możliwości od Proraso, jakie znalazłam na stronie . Przyznaję, że wybór nie był łatwy, bo oboje lubimy ciężkie nuty, ale przełamane czymś energetycznym. Zwykle stawiamy na połączenie z cytrusami, ale w tym przypadku mieszanka cedru, kminu, szafranu i wanilii nie dała mi spokoju. Szklana, mieszcząca 100ml produktu butelka mieści w sobie coś pomiędzy płynem po goleniu, a mleczkiem. Dzięki takiej konsystencji wydobycie produktu z opakowania nie stanowi problemu. W składzie oprócz wspomnianych nut lekko wyczuwalny jest olej eukaliptusowy, znany w kosmetyce z właściwości antyseptycznych, ale również wykazujący działanie uspokajające. Oboje zwróciliśmy uwagę na to, że przy regularnym stosowaniu zarost stał się przyjemniejszy w dotyku, bardziej podatny na układanie. Plusem jest, że nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy, a jednocześnie na długo zachowuje niezmieniony zapach. Z tej samej linii dostępny jest jeszcze olejek (na który się nie skusimy) i ampułki (które wypróbujemy).Nie ukrywam jednak, że na obojgu kosmetyk ten zrobił na tyle dobre wrażenie, że jesteśmy ciekawi pozostałych wersji zapachowych.
Jeśli będziecie kiedyś stały przed wyborem prezentu dla bliskiego Wam mężczyzny, dla kolegi z pracy, brata to zajrzyjcie na Trendhim, na stronie znajdziecie nie tylko kosmetyki, ale również gadżety, które uszczęśliwią niejednego nawet najbardziej wybrednego faceta.Wpis powstał przy współpracy z marką, jednak oboje jesteśmy pewni, że nie będzie to przelotny romans, a dłuższy związek...